Recenzja Star Wars Jedi: Fallen Order

Spisie treści:

Anonim
Przejrzyj informacje

Czas gry: 20 godzin

Grał na platformie: Xbox One X

Długo czekaliśmy na dobrą grę Star Wars dla jednego gracza. Minęło ponad 10 lat od The Force Unleashed, a dzięki ekscytującemu Star Wars 1313 w puszce w międzyczasie była to trudna dekada dla fanów, którzy dopiero co błagają o założenie rękawic na wirtualny miecz świetlny.

Na szczęście Respawn Entertainment w końcu doczekało się prowadzonej przez narrację, inspirowanej grą Gwiezdnych wojen Uncharted i Dark Souls gry Fallen Order, która również okazała się osadzona w oficjalnym kanonie wszechświata.

Tak więc, biorąc pod uwagę ciężki kamień młyński na szyi, czy Upadły Zakon pokonuje presję, czy w końcu jest błotnistą kolekcją wpływów?

Nowa nadzieja?

Z pewnością przypomina grę Star Wars - ale czegoś brakuje

Jedna rzecz jest pewna. Zaraz po rozpoczęciu podróży odniesiesz wrażenie, że Fallen Order rozumie i szanuje cechy charakterystyczne Gwiezdnych Wojen. Skomplikowane szczegóły materiału i kinowe kadrowanie zaśmiecają każdą scenę. Oglądanie ulewnego deszczu, który spływa po dnie tętniącego życiem dachu, ciesząc się wspaniałą panoramą, gdy wchodzi orkiestra… czuje się bardzo dobrze zharmonizowany z filmami i szanowany materiał źródłowy.

W szczególności wynik jest niezwykle Gwiezdne Wojny, co sprawia, że ​​nawet nieważne rozmowy są warte uwagi. Początkowa sekwencja gry wyróżnia się tym, że płynnie wprowadza moce Cala, ale wkrótce potem Fallen Order przełącza przełącznik i przenosi cię do środowisk w stylu Metroidvania, które nagradzają uważną eksplorację. Niestety, nie zajęło nam dużo czasu, zanim zapragnęliśmy więcej nieprzewidywalnych elementów Gwiezdnych Wojen, które gra umieszcza na początku.

Głównym mięsem Fallen Order jest samotna, eksploracyjna walka z podstępnymi wrogami w grze, od szturmowców po fantastyczne bagienne szczury i mechanizmy broniące grobowców. Wszyscy wyglądają na część, ale niehumanoidalne projekty postaci mogą pochodzić od dowolnej duszy i nie mrugnęlibyśmy powieką.

Przebijanie się przez każdą planetę to jak stawianie pierwszych kroków poza Firelink Shrine, chociaż świat nie jest połączony jak Lordran, ale tradycyjnie podzielony na światy z tradycji Gwiezdnych Wojen. Niektóre planety szybko wtapiają się w jedno podniebienie bujnej dżungli, ale Dathomir i Kashyyyk wyróżniają się samodzielnie, biorąc pod uwagę bogatą wiedzę za nimi. Doceniliśmy to, że statek Cala, The Mantis, służy jako Gwiazda Północna i jest widoczny w niektórych miejscach, z których walczysz, zakotwiczając Twoją lokalizację na mapie. To miły akcent.

  • Chcesz nadrobić zaległości? Oto jak po kolei oglądać filmy z Gwiezdnych wojen

Zakłócenie siły

Walka Upadłego Zakonu jest świetna, ale potrzebujemy więcej eksploracji

Ten rozłączony styl nie sprzyja Upadłemu Zakonowi, ale pomaga ulepszyć elementy gry Metroidvania, dzięki którym po fakcie wracasz na każdą planetę z nowo odkrytymi mocami. Pozwala to na zbieranie nowych przedmiotów kolekcjonerskich, a także fantazyjnych umiejętności siłowych.

Wiele kontekstów ukrytych w tych zakamarkach jest dobrze napisanych i zachwyci zagorzałych fanów, ale ze względu na to może zacząć wyglądać jak zestaw ubiorów, biorąc pod uwagę, ile go jest. Być może gdyby Respawn królował w przedmiotach kolekcjonerskich i uczynił je bardziej wyspecjalizowanymi, byłoby to bardziej satysfakcjonujące, ale jest tylko mnóstwo niewytłumaczalnych kosmetycznych ulepszeń do znalezienia, takich jak kolory poncho i rękojeści miecza świetlnego.

Blednie w porównaniu z archeologiczną opowieścią Dark Souls dzięki opisom przedmiotów i artefaktom. Ostatecznie po prostu zrezygnowaliśmy z przedmiotów kolekcjonerskich, chyba że mieli do nich przypisane statystyczne wzmocnienie. Wszystko inne wydawało się bezcelowe. Rozumiemy, że Respawn musi znaleźć sposób, aby wprowadzić graczy w każdy zakamarek, ale jeśli jest tam tylko ze względu na to, dlaczego musi tam być?

Reszta gry wydaje się smakować w stylu „Design by Subtraction” ze wspaniałym minimalistycznym HUDem i praktycznym podejściem, dlatego ten wybór projektu tak bardzo nas dezorientuje. Być może system narzędzi został wyrzucony lub uznany za zbyt ambitny, ale celem nakłaniania graczy do eksploracji jest nagrodzenie ich czymś i, jeśli nie znajdziesz rzeczy, które mogą pomóc tobie lub echu wiedzy, jest to głupia gra.

Zbyt wielu kucharzy Cantina

Chcielibyśmy, żebyśmy byli bardziej zaangażowani w historię Fallen Order

Jak możesz sobie wyobrazić, części Uncharted i Dark Souls w Fallen Order wydają się bardzo różne. W naszych oczach powinni byli być wewnętrznie połączeni, gdyby Upadły Zakon chciał być czymś więcej niż tylko sumą swoich wpływów, które bardzo dumnie nosi na rękawie poncho Cala.

Animacje wspinaczki i proces wykorzystywania przeszkód do przedmowy i ograniczania rytmu fabularnego są wyrwane z Uncharted i chociaż nie może to być złe, czekaliśmy na moment, w którym Upadły Zakon wykorzysta swój gwiezdny materiał źródłowy, aby wyjść poza ograniczenia typowego opowiadania Naughty Dog. To niezła zabawa, oczywiście, ale niektórym z niebezpiecznych wpadek może przydać się odrobina galaktycznego talentu.

Pod względem zagadek gra oferuje kilka interesujących pomieszczeń, ale Fallen Order wydaje się mieć problem z oznakowaniem. Możesz łatwo zgubić się lub utknąć, czując się sfrustrowany przez dłuższy czas, nawet dzięki wskazówkom od swojego uroczego towarzysza robota BD-1. Było kilka łamigłówek, w których przez pomyłkę znaleźliśmy rozwiązanie lub następny obszar, z których najgorsze to kupa gruzu, przez którą trzeba się przedrzeć, aby dostać się do następnego obszaru - nie miałbyś pojęcia, że ​​to tam, gdzie trzeba idź, chyba że potarłeś ciało Cala o każdą ścianę.

Okazało się, że walka jest szalona i bardziej krwawa niż Dark Souls, a wibracje dotykowe kontrolera Xbox One wykonują zaskakująco dużo pracy. Możesz poczuć ciężar miecza świetlnego Cala, kiedy przecina szczury i żołnierzy, a sposób, w jaki skacze i podskakuje wokół wrogów w walce, jest tak płynny jak Sekiro.

Fallen Order oferuje walkę w stylu FromSoftware i jest to mile widziana niespodzianka

To bez wątpienia najlepsza oferta Fallen Order i fantastyczna niespodzianka. Nauka rozplątywania wroga mieczem świetlnym i łączenie zdolności siłowych w celu zadawania obrażeń to świetna zabawa. Odbijanie pocisków blasterów nigdy nie wydawało się równie satysfakcjonujące, chociaż uważamy, że The Force Unleashed nadal go pokonuje, jeśli chodzi o sianie spustoszenia na gigantycznych arenach bojowych, ponieważ Upadły Zakon tak naprawdę walczy tylko z małymi grupami naraz.

Dzięki czterem poziomom trudności gra jest z pewnością bardziej przystępna niż Sekiro, ale nie można też znaleźć wymagającego punktu środkowego, takiego jak gry FromSoftware. Graliśmy głównie na Jedi Master, ale w niektórych momentach wydaje się to po prostu niesprawiedliwe, podczas gdy Jedi Knight jest o wiele za łatwe. Oznacza to, że zmienialiśmy trudności, gdy wyzwanie wroga zaczęło gwałtownie rosnąć, co tak naprawdę nie jest tym, czego oczekujesz od duszy, przeszkadza to w połowie zabawy. Umieszczenie „ogniska” jest również nieskuteczne i zwykle wystarczy przebiec obok grupy wrogów, aby dostać się do bezpiecznego punktu i zasmażać ich od tyłu. Samo posiadanie takiej opcji jest zbyt kuszące.

Jeśli chodzi o wydajność, gra dławi się ciężko, nawet na Xbox One X, tak bardzo, że zdecydowaliśmy się trzymać ją w trybie wydajności, niezbędnej opcji, która obniża grę do 1080p i poprawia liczbę klatek na sekundę, istotną cechę gry, która bardzo zależy od wyczucia czasu. Miejmy nadzieję, że zostanie to załatane w przyszłości, ale w tej chwili gra działa poniżej standardu, którego można się spodziewać, co jest szczególnie rozczarowujące na urządzeniu zbudowanym dla niewykorzystanego 4K.

Manekin Skywalker

Cal z pewnością nie dorównuje poprzednim bohaterom Gwiezdnych Wojen

Niestety, pismo jest trochę przewidywalne, a Cal Kestis jest wyjątkowo tępym bohaterem. Sposób, w jaki wymachuje mieczem świetlnym we wczesnej części gry po stracie przyjaciela, jest z pewnością szlachetny, ale całkowicie lekkomyślny i niewiarygodny. Gdyby zależało mu na tym, by być zbiegiem, trzymałby to w ukryciu i nie pozwolił, by opanowały go emocje. Jest postacią przewidywalną emocjonalnie i, co niewiarygodne, jedną z pierwszych rzeczy, które robi w grze, jest podniesienie gitary i gra z zamkniętymi oczami, jakby był nieznośnym bratem na after party.

Byłoby dobrze, gdyby szersza historia mogła go nieść, ale prawie natychmiast hamuje, jeśli chodzi o przesłankę zbiegów, wysyłając cię na przygodę, aby znaleźć starożytne sekrety Jedi. To nic innego jak wymówka, aby popchnąć cię przez grę, a Cal jest głównie na pierwszej stopie, co wydaje się nienaturalne, biorąc pod uwagę sposób, w jaki jego historia jest inscenizowana.

Przestępstwem jest to, że posiadając jedną z najbardziej bogatych w wiedzę nieruchomości na świecie, Upadły Zakon nie zgadza się na żadne naprawdę ambitne wątki fabularne. To podróż bohatera z kilkoma interesującymi zwrotami akcji. Uwzględnienie postaci z szerszej historii Gwiezdnych Wojen i próby wyciągnięcia jakiejś historii z ich lokalizacji jest godne podziwu, ale po prostu nie ma emocjonalnego przyciągania.

Radosna rozgrywka z częściowo skrypty otwierającej powraca w spotach, a naszym ulubionym jest uwolnienie niewolników wookie z Kashyyk, co obejmuje wspinanie się po AT-AT w stylu Shadow of the Colossus. Niestety, te chwile pojawiają się sporadycznie, przez co cała samotna rozgrywka otaczająca stałe fragmenty wydaje się rozdęta. Sama historia jest znośna jako pokaz Gwiezdnych Wojen, ale domagaliśmy się czegoś, co odważnie byłoby samo w sobie - podobnie jak seria KOTOR firmy BioWare.

Problem polega jednak na tym, że pomimo wszystkich jego wad, kontynuowaliśmy i cieszyliśmy się z wyzwania, gdy Upadły Zakon zwiększył poziom trudności i wysłał nas na międzyplanetarną przygodę. Jeśli lubisz gry przypominające duszę lub tytuły przygodowe, takie jak Uncharted, Fallen Order to wygodne jedzenie, zwłaszcza jeśli zignorujesz plewy i skupisz się na doskonaleniu niesamowitej walki. Szkoda tylko, że jest tak bezpieczny, biorąc pod uwagę ogromny potencjał.

Werdykt

Fallen Order to wierna gra Gwiezdnych Wojen z bezpieczną historią i kilkoma zagadkowymi wyborami projektowymi, ale podstawą rozgrywki jest platformowa łamigłówka Souls-lite z naprawdę fantastycznym systemem walki. Przygodowa gra akcji Respawn najlepiej spełnia dziecięce marzenia wielu fanów, którzy dorastali, pragnąc władać mieczem świetlnym, więc chociaż zestaw ubiorów i postacie nie mogą sprostać poprzeczce wyznaczonej przez kinowe uniwersum, jest to doskonale uzupełniający się wózek boczny.

Jeśli lubisz narracyjną przygodę dla jednego gracza w ukochanym świecie (obecnie coraz rzadszy gambit), trudno nie polecić Fallen Order pomimo obecnych problemów z wydajnością. Co najważniejsze, formuła u podstaw gry jest bardzo wciągająca i dobrze wykonana, nawet jeśli wiele z tego, co ją otacza, jest rozczarowaniem.

  • „Jedi” w Star Wars Jedi: Fallen Order działa bardzo podobnie do Sithów