Recenzja Star Wars: The Rise of Skywalker

Poniżej przedstawiamy kilka łagodnych spoilerów do Star Wars: The Rise of Skywalker.

Z perspektywy czasu, Gwiezdne Wojny, część VII - pierwsza wyprawa reżysera JJ Abramsa do uniwersum Gwiezdnych Wojen - rozegrała to zbyt bezpiecznie. Od początku czołgania się aż po zniszczenie Starkiller Base, publiczność miała wrażenie, że ogląda wysokobudżetowego następcę A New Hope. Podobieństwa między filmami można było dostrzec wszędzie i prawie zbyt trudno było je zignorować, gdy potoczyła się scena z kantyny.

Na szczęście odcinek IX, ostatnia odsłona Abramsa w serii Gwiezdnych wojen, to inna rasa. Celebruje historię serialu - zarówno odcinek VI, z którego wyraźnie czerpie inspirację w swojej nadrzędnej fabule, jak i nową trylogię, którą Abrams pomógł stworzyć - ale jest skłonny obalić dogmaty serialu na rzecz czegoś nowego i innego.

Rezultatem jest film, który zawiera elementy oryginalnej trylogii, ale co ważne, objaśnia je i przekształca w coś nowego. Jest serwis dla fanów, jak wielu z pewnością zauważy, ale jest też więcej eksploracji i rozwoju postaci.

Kulturowe znaczenie filmu i potencjalny wpływ na szerszy wszechświat to wiele do strawienia na jednym posiedzeniu, ale sam w sobie jest to jeden z najlepszych nowych filmów i pasujący wniosek dla niezliczonych postaci, które znasz i kochasz ostatnie cztery dekady.

Dziedzictwo mocy

W obawie przed zrujnowaniem fabuły wystarczy powiedzieć, że The Rise of Skywalker podąża podobną trajektorią jak The Return of the Jedi - Najwyższy Porządek zdobył drugą, potężniejszą broń niż Starkiller Base, która zagraża nowo powstałej republice.

Ta fabuła, wprowadzona w ciągu kilku minut filmu, pomaga mocno i natychmiastowo ustalić stawkę, i stawia bohaterów filmu na pilnej misji, która kończy ich wraz z Kylo Renem i Rycerzami Ren, którzy zdobywają urządzenie wymagane do osiągnięcia Palpatine na obrzeżach kosmosu.

Podobnie jak poprzednie opowieści z Gwiezdnych Wojen, film nie wybiera najkrótszej drogi, aby dostać się do nowej bazy Najwyższego Porządku - często wysyłając bohaterów w jedno miejsce do drugiego, aby znaleźć jeden brakujący element układanki - ale w żadnym wypadku nie robi tego The Rise spisku Skywalkera wiją się tak, jak zrobił to Ostatni Jedi. W rzeczywistości powiedzielibyśmy, że ma dokładnie odwrotny problem.

Aby dojść do końca fabuły serii, Abrams wprawia publiczność w wymuszony marsz, prowadząc nas od bitwy do bitwy, od jednej eksplozji do drugiej, z ograniczonym wyjaśnieniem myśli i uczuć coraz bardziej skonfliktowanych postaci.

Są tutaj chwile, które bardzo łatwo zmieściłyby się w The Last Jedi, gdyby nie spędził tyle czasu na planecie w kasynie lub w niezręcznej pogoni za statkiem kosmicznym w stylu OJ Simpsona - coś, co fani słusznie wzywali do filmu.

Na szczęście, poza kilkoma niespójnymi scenami, które można by wypełnić usuniętymi scenami, fabuła The Rise of Skywalker toczy się w logiczny, spójny sposób, który ostatecznie wydaje się satysfakcjonujący… choć trochę pospieszny.

Rozszerzający się i kurczący się wszechświat

Największą siłą napędową sukcesu filmu jest chęć wprowadzenia nowych sytuacji do szerszego świata Gwiezdnych Wojen, przy jednoczesnym zachowaniu świętości postaci, które pojawiły się wcześniej. Na przykład Rey i Kylo Ren mają możliwość zbadania swojej przeszłości w odniesieniu do swoich rodziców, ale z ważnym zastrzeżeniem, że każdy z nich jest swoją własną osobą.

To wzajemne oddziaływanie między wątkiem „Sins of Our Father”, z którego serial stał się znany, a nowo powstałą agencją bohaterów, które nadają temu wpisowi wiarygodności i głębi, których nie było w poprzednim filmie. Oba zestawy potomków niosą ciężar winy za działania ich rodzin w taki sam sposób, jak Luke w odcinku VI, ale Rey i Kylo mają więcej bagażu niż Luke dzięki ich rodowodowi, który nadaje tej fabule jeszcze więcej wagi.

To na wpół znajome uczucie rozciąga się na inne postacie, takie jak księżniczka Leia, cesarz Palpatine i Lando Calrissian, z których każda powraca do owczarni podobnie, ale inaczej niż wcześniej. Lando, teraz starszy niż był w Powrocie Jedi, nawiązuje do starych przygód jak tęskny stary zegar - który może być banalny lub ujmujący - podczas gdy Palpatine w jakiś sposób stał się jeszcze bardziej zły niż wcześniej.

Jeśli chodzi o nowsze postacie z serii - Rey, Finn, Poe i Kylo Ren - The Rise of Skywalker wreszcie sprawia, że ​​czują się w pełni zrealizowani i stanowią istotną część rozszerzającego się wszechświata. Gdy poznasz całe ich pochodzenie i pochodzenie (lub w przypadku Poe i Finna, znaczną większość), czterej główni bohaterowie w końcu zaczynają mieć taką samą wagę i znaczenie. Gdy Poe zmaga się ze swoją nową rolą w Ruchu Oporu, staje się mniej uciążliwy, gdy dowiadujesz się, kim był jego ukochany i jaka była jego poprzednia ścieżka kariery.

Postaci drugorzędne - C-3P0, Chewbacca, Lando, R2 i Generał Hux - nie mają tyle szczęścia, aby uzyskać dopełnienie fabuły, ale każdy z nich ma chwilę, by zabłysnąć, która pasuje do ich postaci.

Jedyną rozczarowującą postacią jest nowy droid DO, urządzenie fabularne deus ex machina z osobowością i zachowaniem Forky z Toy Story 4. Kolejne niewypały pojawiają się na niesamowitych twarzach CGI aktorów z oryginalnej trylogii, o których myśleliśmy, że widzieliśmy ostatni z Rogue One. Miejmy nadzieję, że starzeją się lepiej niż efekty w prequelach.

Niech żyje przeszłość

Kylo Ren słynnie opowiadał się za zabijaniem przeszłości, jej nauk i dogmatów, ale The Rise of Skywalker nie jest szybki, aby wyrzucić wszystko z oryginałów na rzecz czegoś świeżego i nowego. Relikty Imperium Galaktycznego są czczone po obu stronach pola bitwy (na przykład hełm Vadera, podobnie jak stary X-wing Luke'a) i służą więcej niż tylko fanom, odgrywając kluczowe role w fabule.

Podobnie powracają motywy z oryginałów - postacie walczące z ludzką dwoistością są w tym filmie tak samo powszechne, jak to było w odcinku III i odcinku V - nabierają nowego kształtu w odrodzonej Republice. Jeśli chcesz zagłębić się w nie i ich konsekwencje, bardziej docenisz ten ostatni wpis.

Ciemną stroną liberalnego zapożyczania materiałów źródłowych przez Abramsa jest to, że podstawowe zasady (takie jak Zasada Dwóch Sithów lub wcześniej ustalone ograniczenia hipernapędu) muszą zostać złamane, aby wszystko miało sens. Dobra wiadomość jest taka, że ​​złamanie tych zasad pozwala serii na wypróbowanie nowych rzeczy w ostatniej odsłonie, które mogłyby nie być tak wykonalne, gdyby The Rise of Skywalker rygorystycznie trzymał się regulaminu ustanowionego przez poprzednie filmy.

Zawsze była nadzieja, że ​​nowa trylogia Gwiezdnych Wojen będzie czerpać pomysły z trylogii Thrawn Timothy'ego Zahna - i chociaż nie wszystkie pomysły zostały wzięte z serii, kilka kluczowych pomysłów zostało faktycznie wykorzystanych jako fabuła w The Rise of Skywalker z JJ Skręt w stylu Abramsa. Pomysły te są starannie realizowane i chociaż fani nie do końca wyobrażali je sobie na forach, mają wrażenie, że luźno pasują do oryginalnej fabuły George'a Lucasa… co jest niesamowite dla serii, która wprowadziła midichloriany w swoich prequelach, aby wyjaśnić coś, co tego nie zrobiło potrzebuję naukowego wyjaśnienia.

Werdykt

Będą tacy, którzy nie lubią, nie zgadzają się lub ogólnie odrzucają The Rise of Skywalker na tej podstawie, że nie ma on x, y lub z jak oryginalna trylogia. Ale ostrzegamy Cię przed całkowitym odrzuceniem filmu - nawet jeśli nie robi on tej jednej rzeczy z Gwiezdnych Wojen, której się spodziewałeś. Uważamy, że ostatnia pozycja Abramsa w sadze Skywalker jest najlepsza po prostu dlatego, że chce wkroczyć na nowy poziom, niosąc na plecach relikty prequeli i oryginalnej trylogii. Czasami słabnie pod własnym ciężarem, owszem, ale stara się wzbogacić bogaty, zróżnicowany wszechświat, podważając te same oczekiwania, jakie można mieć w stosunku do miejsca o tak ugruntowanej pozycji jak SWU.

Rezultatem jest film, który sam w sobie, jak zawsze, jest aktualny w swoim przesłaniu dobra kontra zło, wymazując grzechy naszych ojców oraz czystą surowość i dobrą naturę, które są w każdym z nas. I szczerze mówiąc, dlatego nadal kochamy Gwiezdne Wojny.

  • Jak po kolei oglądać filmy z Gwiezdnych Wojen
  • Co to jest Baby Yoda?
  • Filmy o Gwiezdnych wojnach w Disney Plus

Interesujące artykuły...